Ponieważ często jeżdżę rowerem po Warszawie i to głównie w celach transportowych, z uwagą staram się śledzić zmiany w infrastrukturze rowerowej w miejscach, przez które przejeżdżam. Czasem, z czystej ciekawości, zdarza mi się podjechać tu czy tam, aby zobaczyć, jak wygląda budowa konkretnego odcinka.
Na pierwszy ogień idą spostrzeżenia z prac nad przebudowywaną właśnie DDRką, biegnącą od Mostu Północnego w kierunku Centrum, zwaną też dumnie Nadwiślańskim Szlakiem Rowerowym. Więcej informacji o samym szlaku znajdziecie na stronie SISKOMu, o tu: >KLIK<, ja się skupię na tym, co moje gały widziały, gdy przejeżdżały, trawestując znane porzekadło.
Mieszkając na Tarchominie, jeżdżę do pracy w Centrum zazwyczaj przez most Północny. Jest na nim elegancko wyglądająca DDRka, ale z dość nierównym, niestety, asfaltem. Mimo, że dopuszczono ją do ruchu dopiero około roku po otwarciu mostu dla zmotoryzowanych, co było dość frustrujące, to jest to bardzo wygodne połączenie obu brzegów Wisły w tym miejscu. A nocą dodatkowo całkiem ładnie oświetlone.
No dobrze. Zatem jedziemy sobie z Tarchomina w kierunku zachodnim. Jedziemy, jedziemy, przejeżdżamy przez most. Chcąc skierować się do Centrum i jechać wzdłuż Wisłostrady, skręcamy od razu w lewo, w tunelik pod trasą mostu. Nie chcemy przejeżdżać na zachodnią stronę Wisłostrady, więc nie skręcamy tuż za tunelem w prawo, na biegnącą nad nią kładkę, tylko jedziemy dalej, jak droga prowadzi. I pierwsza niespodzianka – napotykamy na bariery i dziurę w ziemi, o:
No cóż. I tak musimy się wgramolić na wspomnianą wcześniej kładkę, bo nie przejedziemy. O ile dla mnie wtruchtanie po schodach z rowerem na ramieniu nie jest (jak na razie) żadnym problemem, to przecież można było postawić znak informujący o braku przejazdu nie przy samej dziurze w ziemi, gdzie jest to już, cytując klasyka, oczywista oczywistość, ale wcześniej, przy rozjeździe prowadzącym na kładkę. Tym bardziej, że w wielu innych miejscach informacji o objeździe jakoś nie żałowano…
No trudno, nie od wszystkich można przecież wymagać zaawansowanych procesów myślowych.
ERRATA:
Objazdu, na którego brak psioczyłem powyżej nie było do dzisiejszego (28.03.2014) poranka. Telepatia chyba istnieje, bo informacja o objeździe właśnie się pojawiła:
Jedziemy więc sobie dalej, zachodnią stroną Wisłostrady. Kilkaset metrów za kładką, DDR schodzi pod Wisłostradę, która w tym miejscu poprowadzona jest estakadami. Kilka-kilkanaście tygodni temu ekipy (zapewne telekomunikacyjne, kanalizacyjne lub wodociągowe) zaczęły w niej grzebać, albowiem biegną pod nią jakieś ważne kolektory, kable czy inne rury. Najpierw wykopano w niej kilka dziur, wokół których sklecono naprędce małe objazdy, z płyt chodnikowych, co przyjąłem z pozytywnym zaskoczeniem. Po jakimś czasie wykopano koleją dziurę, ale tę ominąć można było już tylko przez błoto. – Cóż – pomyślałem sobie – pewnie zabrakło kierownikowi prac motywacji. Ale nie – po kilku dniach okazało się, że budowlańcy mają naprawdę przemyślany harmonogram robót, bo, nie bawiąc się już w te mikroobjazdy, zaszaleli i wylali alternatywną DDRkę z betonu, biegnącą obok prac. A może to po prostu ruch rowerowy w tej okolicy niejako wymusił to działanie? Nie wiem, ale teraz można sobie bez większych utrudnień przejechać obok pracujących robotników i podziwiać postępy ich mało w sumie wdzięcznej roboty. Niedawno kilka razy taplałem się w tej okolicy w dość grząskim błocku, teraz jednak jest cud, miód i orzeszki 🙂 No, prawie. Bez orzeszków. Ale jedzie się dobrze i nie ma ryzyka ubłocenia siebie i roweru.
Później już tylko wystarczy się wdrapać na niewielkie wzniesienie, lewą bądź prawą stroną Wisłostrady, i można ciąć dalej, w kierunku Centrum. Co nie znaczy, że nie będzie tam żadnych niespodzianek, ale o nich opowiem w kolejnym wpisie…
Co o tym myślisz?